Wszyscy żyjemy w swoich światach. Zamykamy
się w osobistych, pustelniczych wieżach w ślepej wierze, że w ten sposób
uchronimy się od wszelkiego zła i bólu. Ale to nie skutkuje. Do tego doskwiera
nam samotność i tęsknota za czymś nieokreślonym. Każdego dnia budzimy się i
zasypiamy czując coś, czego nawet nazwać nie potrafimy. I wędrujemy brzegiem
czasu, bez prawa powrotu, nie wiedząc dokąd i kiedy skończy się nasza droga.
Aż pewnego razu zdajemy sobie
sprawę, że dalej tak nie wytrwamy. W panice staramy się wyjść z naszych wież,
ale nie zawsze udaje się nam odnaleźć drzwi. Niektórzy pozostają w swoich
samotniach już na zawsze. Nielicznym udaje się je opuścić i odnaleźć sobie
podobnych. Niejednokrotnie zgubionych we mgle przeszłości przez młodzieńczą
niewiedzę i brak wiary w siebie…
Bajka
o Gwiazdce.
Gdzieś na peryferiach Świata, u kresu Ciemności, żyłą maleńka
Gwiazdka. Była tak mała w stosunku do otaczającej ją ciemności, że nie wierzyła,
iż jej światło może ktoś dostrzec.
Na planecie na którą nikt jeszcze nie dotarł, pod ziemią, której
nikt jeszcze nie dotknął, istniało Coś. Było to małe Coś, ale miało ogromne
serduszko. Samotność bardzo je smuciła. Pogrążone w czarnej rozpaczy poszło
spać z myślą, by już nigdy się nie obudzić. Wiedzieć trzeba, że jeżeli jakieś
Coś nie chciało się budzić, to w swojej maleńkiej norce mogło spać wiecznie.
Kiedy tylko zamknęło oczka, przyśniło mu się, że odwiedziła go cudowna Gwiazdka
i naprawdę nie chciało już się budzić…
Daleko w górze maleńka Gwiazdka nie chciała dłużej żyć, bo nikt
nie podziwiał jej blasku. Bez chwili zastanowienia zeskoczyła ze swego
gniazdka, w którym tak długo żyła nikomu niepotrzebna.
W norce zagrzmiało i nagle zapanowało niezwykłe światło. Coś
otworzyło oczka i zobaczyło Gwiazdkę. Pomyślało, że to cudowny sen i jeszcze
mocniej postanowiło, że nigdy się nie obudzi. Gwiazdka coraz jaśniej płonęła z
radości, że ktoś podziwia jej delikatne promyki.
I żyli zawsze i szczęśliwie. Gwiazdka myśląc, że nie żyje, a
Coś, że to tylko cudowny sen…
Mikey McVee
Łódź, 1992-01-18
Ta bajka urzekła mnie kiedyś, bardzo mocno.... Kiedyś, kiedy jeszcze nie poznałam Twoich możliwości twórczych, z którymi odkryłeś się na blogu. Dziś czytając tą bajkę, oczywiście sentymentalnie mocniej biło moje serce, ale wiem, już teraz, iż Twoje opowieści o Nadziei, o Uśmiechu czy też "Ostatni Koncert", są Perełkami. Sprawiają, iż dostaje się dreszczy, pojawia się klucha w gardle, a nawet łzy, czyta się z zapartym tchem, a potem zaczyna się od nowa, by znów do nich wrócić za jakiś czas. Czytam i chcę czytać więcej. Zaczytywać się bez końca w Twoich opowieściach.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Nie wiem co powiedzieć. Bardzo cieszy mnie, że moje opowiadania tak Ci się podobają.
OdpowiedzUsuńPiękna bajka! Bardzo ciekawa i wciągająca...
OdpowiedzUsuńDziękuję. Szkoda, ze nawet nie wiem komu?
Usuń