niedziela, 12 czerwca 2016

Guma do żucia...




Często mówimy, że tęsknimy za młodością. Cóż jednak to znaczy? Czy tęsknimy za naszymi szczupłymi sylwetkami? A może za beztroską dzieciństwa? Otóż nie. Tęsknimy za tym by znów mieć pierwszą szansę. By znów móc zrobić pierwsze wrażenie. By znów móc całą duszą wierzyć, że wrota świata są dla nas otwarte na oścież. Że nasze plany i zamierzenia zrealizujemy bez błędów i pomyłek. Że nie będziemy cierpieć i nikomu nie sprawimy bólu. Że nie spotkamy ludzi, którzy do naszego życie wnieśli tylko straty i zniszczyli to, w co wierzyliśmy. A tym czasem jest zbyt późno. Są rzeczy, których już nie można naprawić. Już nie można zmienić. I trzeba żyć z tą świadomością.
          Wielkie plany runęły w gruzy i wszystko jest inne niż planowaliśmy. Oczywiście wstajemy z kolan. Na gruzach budujemy namiastki gmachów, których nigdy nie udało nam się stworzyć. Uśmiechamy się do przechodniów. Nawet żartujemy, by ukryć to co w nas. Ale żal i smutek straconych szans, przegranych bitew i zawiedzionych ludzi, często ukochanych i najważniejszych w życiu, przyczepia się do naszych stóp jak guma do żucia i utrudnia nam każdy krok. Jak wytłumaczyć, że wtedy, gdzieś w zamieci czasu, postąpiliśmy najlepiej jak potrafiliśmy. Że dziś zrobilibyśmy inaczej, ale już nie mamy takiej szansy…



 Tracimy pęd i sens drogi. Echo słów które wypowiedzieliśmy lub cisza słów, jakich nie odważyliśmy się wymówić, odbija się w zakamarkach naszych myśli, dźwięcząc w uszach. Uciekamy w obawie by nie pozostać ze sobą sam na sam. Patrzymy niewidzącym wzrokiem w lustra, nie mogąc znieść blizn, które nosimy na pamiątkę walk, jakie stoczyliśmy. Nie jest ważne czy zwycięskich, czy przegranych skoro nie doprowadziły nas ostatecznie do wyznaczonego celu. Jak zakładnicy własnych pragnień, wyzbywamy się tych pozostałych, gdyż nie są już tak istotne po utracie poprzednich i wolimy sami je porzucić. A czas upływa. Sączy się kropla po kropli, wsiąkając w materię dziejów. Bezpowrotnie.

                                                                           Mikey McVee