To co poniżej przeczytacie, jest
autentyczną historią z mego życia.
Ten wpis dedykuję owej postaci, którą
opiszę. A także wszystkim wspaniałym, spotykanym na co dzień ludziom, najbliższym i tym nieznajomym, którzy
sprawiają, że się uśmiecham i wierzę, że jutro będzie lepsze od dzisiejszego
dnia.
Pewnego razu spotkałem na swojej drodze człowieka.
Był to staruszek. Jego twarz pokryta zmarszczkami, wskazywała jak wiele czasu
upłynęło od jego narodzin. Rzadkie siwe włosy elegancko przystrzyżone i uczesane,
pogłębiały ten efekt. Miał na sobie garnitur starszy ode mnie, starannie
wyprasowaną koszulę i krawat, które nie pasowały do dzisiejszych kanonów mody.
Mimo to jego twarz była rozpromieniona. Oczy świeciły jasnym blaskiem i sprawiały
wrażenie jakby należały do kogoś o wiele lat młodszego.
-
Czy pan jest ostatni? – zapytał.
-
Tak. – odrzekłem zgodnie z prawdą, bo za mną w kolejce nikogo już nie było.
-
Teraz ja będę za panem. – odparł z uśmiechem.
Mnie jednak nie było do śmiechu. Smutek
panoszył się w moich myślach, a głowa pękała od problemów. Ów staruszek, nie
wiedzieć czemu, przyglądał mi się przez chwilę badawczo, a potem przemówił
serdecznie, jak do dawno nie widzianego przyjaciela.
-
Widzę, że opanował pana smutek. Czy wie pan ile mam lat?
Zastanawiałem
się przez chwilę i pewien swojej oceny powiedziałem:
-
Siedemdziesiąt może siedemdziesiąt dwa!
Nieznajomy
zachichotał i odrzekł:
-
Pomylił się pan. Mam dokładnie 93 lata! –
a jego twarz rozpromieniła się jeszcze bardziej. Nie mogłem uwierzyć w to co
usłyszałem. Pomyślałem, że może się pomylił, ale zapytany potwierdził swój
wiek. Moje zaskoczenie rozśmieszyło go tylko. A radość bijąca z jego postaci
ogarniała mnie jak słoneczne ciepło w upalny, letni dzień.
-
Wie pan jak to się stało, że tak długo żyję? – zapytał.
-
Nie mam pojęcia! – odpowiedziałem znów zaskoczony jego pytaniem.
-
Pielęgnuję w sobie radość. Uśmiecham się do mijanych ludzi. Nawet gdy
przechodzę koło lustra uśmiecham się do swojego odbicia, a ono odpłaca mi tym
samym. Gdy coś mnie boli, wyobrażam sobie różne śmieszne historie. A gdy czuję,
że zbliża się melancholia wspominam najweselsze i najpiękniejsze chwile mojego
życia. I wie pan, nawet podczas choroby, wbrew wszystkiemu śmieję się z byle
drobiazgu. Bo musi pan wiedzieć, że
choroba i pech boją się radości i śmiechu, więc omijają mnie z daleka. Dlatego
zawsze proszę się uśmiechać. Cieszyć najmniejszymi drobiazgami. I nawet w
smutnych chwilach myśleć radośnie.
Jego słowa zagnieździły się w moich
myślach. Utkwiły głęboko w głowie. I choć nigdy więcej nie spotkałem tego
wyjątkowego człowieka, to w trudnych chwilach wspominam go i łatwiej mi wtedy
znieść przeciwności.
najwspanialszy wpis jaki czytałam, na Twoim blogu ! czytając to, poczułam dziwne uczucie... niespotykane. chęć uśmiechania się, przytulania nieznajomych. chce żeby emanowała ze mnie radość ;) chce żyć 93 lata a nawet dłużej :) !
OdpowiedzUsuńdziękuje za ten wpis ;*
Twój komentarz jest dopełnieniem mojego wpisu. Żyj i uśmiechaj się. Obdarowywuj radością ludzi, a ze wszystko co robimy wraca do nas po trzykroć, ogrom radości zawsze będzie Ci towarzyszyć.
UsuńJak tylko ujrzałam zdjęcie to się roześmiałam w głos :)) Ubawiło mnie niesamowicie :)) Jest kapitalne!!! Od razu człowiekowi lepiej! Opowieść jest przepełniona magią optymizmu i wiarą w dobre myślenie! Fantastyczny przekaz na lepsze dziś i jutro!! Stanowczo takie pokrzepiające i podnoszące opowieści lubię czytać najbardziej! I już nie mogę się doczekać na kolejny Twój wpis z serii Optymistycznej, do której z całą pewnością należy 'Spotkanie we mgle'.
OdpowiedzUsuńKochana Agkuś. Uwielbiam Twój uśmiech. Sprawiasz, że chcę być radosny i dzielić się tą radością z Wszechświatem. Dziękuję.
UsuńWspaniały wpis. Czyta się z uśmiechem na ustach :)
OdpowiedzUsuńJest w nim tyle prawdy...
A tak na marginesie, to faktycznie, tak mało jest uśmiechu i radości w naszym życiu.
Droga Margaret bo o ten uśmiech właśnie chodzi. Wszyscy bardzo go potrzebujemy, bo czasem trudno nam samym się uśmiechnąć...
Usuń...piękny tekst..bardzo..teraz Twoje słowa ..."zagnieździły się w mojej głowie"...Wystarczy dobre słowo i uśmiech serdeczny..i życie nabiera rumieńców...Tak niewiele...ale chyba żądam za wiele...Serdeczności posyłam...))
OdpowiedzUsuńNie żądasz zbyt wiele. To my ludzie zbyt mało sobie nawzajem dajemy dobrych sygnałów. Nie szanujemy i ściągamy w dół. Mówi się, że to taka polska mentalność. Ja tego fragmentu polskości zatem się wyrzekam...
Usuń