niedziela, 29 lipca 2012

In blue...




Czasem smutek chowa się za uśmiechem lub żartem,
ale w głębi duszy nawet wtedy  nie jest radosny...

Mikey McVee
Łódź, 2012-07-29





poniedziałek, 23 lipca 2012

Ukryty w półmroku i dymie


Nie palił. Mimo to nabrał w płuca ogromny haust powietrza. Potrzebował tego dymu. Potrzebował czegokolwiek, co sprawi, że uwierzy w możliwość zmiany stanu rzeczy. Usiadł przy stoliku w najciemniejszym kącie baru. Chciał się upić. Jak nigdy dotąd. Zapomnieć o wszystkim. Wymazać z głowy wszystko i obudzić się wolny od trosk. Jak niemowlę.
Z kieszeni wysłużonych spodni wyciągnął wszystko co mu pozostało – mnóstwo miedzianych monet. Było ich tak wiele, że mógł użyć ich zamiast kastaniety. Potem nieśmiało,  jak człowiek sprawdzający liczby, które padły na loterii, otworzył kartę drinków. Nawet na kieliszek wódki nie było go stać. Zaśmiał się w myślach. On abstynent przyszedł do baru się upić, bez pieniędzy. Jak stary pijaczyna.
Zamierzał wstać i wyjść. Ale jeszcze chwilę chciał pozostać ukryty w półmroku i dymie.  Muzyka nie zagłuszała myśli. Towarzyszyła im prowadząc swoją drogą, w niewiadomym kierunku. Wtem podeszła do niego uśmiechnięta kelnerka i postawiła przed nim szklaneczkę z brązowym płynem. Zapachniało rumem.
- To pomyłka – wykrztusił zakłopotany – nic nie zamawiałem…


- Ależ to dla pana – upierała się kelnerka.
- Zapomniałem portfela… - oponował zmieszany.
- Proszę się nie martwić. To darmowy poczęstunek dla naszego 1000 klienta. Może pan wypić całą beczułkę! – rzuciła, pozostawiając go osłupiałego nad aromatyczną szklaneczką.
Sączył łyk za łykiem. Delektował się smakiem, nie zważając na palący ból w gardle. Wspomnienia jak film przelatywały przez jego myśli. Dzieciństwo. Kojący głos matki. Bezpieczna dłoń ojca. Wiara w ich słowa o uczciwości i sprawiedliwości. O zwycięstwie dobra nad złem. O Dobrych Duchach i Aniołach. Jakże chciał wrócić się do tego czasu. Znów mieć w sobie tyle siły i niezachwianą wiarę w zwycięstwo i spełnienie marzeń. Zakołowało mu się w głowie. Szybko. Za szybko – pomyślał. Ale czyż nie tego właśnie chciał? Nim zdążył zobaczyć dno swojej szklaneczki, uśmiechnięta kelnerka przynosiła kolejną. Cóż za przedziwny traf, pomyślał? W nieszczęściu miał odrobinę szczęścia. Podarowano mu ulubiony rum. Muzyka zmieniła rytm i zaczęła snuć się powoli – jak dym. Wypełniła puste miejsca przy stoliku. Chciałby móc odnaleźć siebie sprzed lat. Ostrzec młodzieńca, którym był, przed błędami, które popełnił. Podróże w czasie. Zawsze o tym marzył… Teraz dzięki temu zmieniłby swoje życie. Na lepsze…
Z zamyślenia wyrwał go głos starszego, ekstrawaganckiego choć eleganckiego i dobrze ubranego mężczyzny.
- Czy pozwoli pan, że się przysiądę?
-Tak oczywiście. -  odrzekł zdumiony, że mimo tylu wolnych miejsc, ktoś postanowił się dosiąść właśnie do niego.
- Cieszę się, że cię odnalazłem -  powiedział nieznajomy. Wiem o czym myślisz. Wspominasz dzieciństwo. Sądzisz, że przegrałeś. Doszedłeś do wniosku, że wszystko spieprzyłeś i nie chce ci się żyć…
Patrzył na nieznajomego z otwartymi ustami, a jego oczy rosły, podwajając niemal swoją wielkość. Jakby wszedł mu do głowy i czytał myśli linijka za linijką… Nim zdążył wykrztusić jakieś słowo, jego towarzysz kontynuował monolog:
- Musisz jedną rzecz jednak wiedzieć. Istotnie wiele straciłeś podejmując szereg złych decyzji. Pozwoliłeś swojej Prawdziwej Miłości wziąć ślub z innym mężczyzną, bo nie wierzyłeś, że możesz dać jej szczęśliwe życie i unieszczęśliwiłeś siebie, ją i wasze dzieci. Nie potrafiłeś stworzyć domu i szczęśliwej rodziny dla swoich synów i nigdy sobie tego nie wybaczysz. Zaufałeś osobom, które nie zasługiwały na twoje zaufanie i zawiodły cię, wykręcając jak gąbkę, raniąc i pozostawiając na rozstajach. Ratowałeś innych poświęcając własne zdrowie. W podzięce twoi szefowie wyrzucili cię jak zepsutą zabawkę. Ale żyłeś w zgodzie ze swoim sumieniem. Starałeś się być dobrym człowiekiem i choć dla nikogo to nie miało znaczenia, byłeś wierny swoim ideałom. To nic, że masz w kieszeni tylko kilka miedziaków. Twój czas się odmieni, a wszystko co podarowałeś Wszechświatowi  wróci do Ciebie wielokrotnie piękniejsze. Jedyne co musisz uczynić to wziąć się w garść. Zacząć żyć jakby wczoraj było tylko obejrzanym filmem. Naprawisz większość swoich błędów i będziesz szczęśliwym człowiekiem. A tym szczęściem obdarujesz swoich bliskich. Dużo pracy przed Tobą ale wartej twojego trudu.. Dopij nasz ulubiony rum i bierz się za życie. Już czas.
-  Skąd tyle o mnie wiesz? – wykrztusił ze ściśniętym gardłem. Gość był ubrany tak jak on zawsze chciał się ubierać… Pomyślał, że chyba za dużo wypił a to wszystko jest tylko przewidzeniem.
Tajemniczy mężczyzna uśmiechnął się zza swojej szpakowatej brody. Jak przyjaciel poklepał go po ramieniu i podarował dziwną , siedmiokątną monetę. To dla ciebie. Gdybyś kiedyś zwątpił w to co powiedziałem weź do ręki tą monetę. Wstał. Długie kręcone szpakowate włosy nakrył kapeluszem. Poły prochowca, przypominającego kowbojski płaszcz z początku XXw. zafalowały gdy odchodził. W sposobie jego poruszania była niezachwiana pewność, która potwierdzała, że będzie dokładnie tak jak powiedział.

***
- Proszę pana! Proszę pana!!!  - Usłyszał kobiecy głos. Uniósł głowę. Przez chwilę nie wiedział co się dzieje. Nagle pamięć, jak błyskawica wróciła. Zasnął w barze. Rum go uśpił, ale nie zabrał jego smutków.  I miał dziwaczny sen. Rozmawiał z mężczyzną w kowbojskim kapeluszu i płaszczu. I ten zapewnił go, że jego przyszłość będzie dobra. Cudowny sen.
- Przepraszam! -  wymamrotał, odruchowo wyciągając z kieszeni monetę by zapłacić.
- Wszystko jest uregulowane – rzekła kelnerka. - Czas by poszedł pan już do domu – powiedziała łagodnie, odchodząc w półmrok.
Wstał od stolika i ruszył ku wyjściu. W dłoni trzymał połyskującą złotem monetę. Gdyby jej się przyjrzał zdumiałby go jej kształt siedmiokąta i rok wybicia przez mennicę. Rok 2037…

Mikey McVee
Łódź, 2012-07-23

piątek, 20 lipca 2012

I wtedy pianino zamilkło...


Czas biegnie nieubłaganie. 
I mówią, że wszystko się zmienia. 
Mimo to pewne rzeczy pozostają niezmienne…


***
Zrozumiałem dzisiaj coś
Zachodziło wtedy słońce
Szumiało morze
I zabrakło mi słów
Znów smutek wtulił się we mnie
Że przez chwilę nie bolał
Na mgnienie oka poczułem,
Że jeszcze istnieję
Że jeszcze coś się wydarzy
Że czas jeszcze się spełni
I wtedy pianino zamilkło
A cisza jak żyletka
Odcięła mnie ode mnie…
Jedyne co mogłem to
Pozostać w tej ciszy…
                                              Mikey McVee

niedziela, 15 lipca 2012

Szalone młodzieńcze pragnienia.



Kiedyś, dość dawno napisałem:

Zrobię to co chciałem zrobić od dawna.
Schowam się w wieży pustelnika.
Udam, że mnie nie ma.
Zapomnę marzenia.
Rzucę słowa na wiatr.
Zamienię serce na kamienną tabliczkę.
Czerwień krwi na czerwień maków.
W tej grze tylko ja szukam
I tylko ja nie znajduję…




I potem przez lata było tak jak napisałem. W moim życiu zdarzyło się dużo złych rzeczy. Aż nie potrafiłem opuścić mojej wieży. Przestałem marzyć, a kamień obrósł moje serce, by już nie można go było zranić. Przyzwyczaiłem się, że moje słowa odlatywały z wiatrem nieusłyszane. I choć żyły nie stały się arterią makowych, nieprzytomnych wizji, przestałem szukać. Nie wierzyłem już, że odnajdę życie ukryte wśród szalonych, młodzieńczych, niczym nie ograniczonych pragnień.
Dziś przygięty do ziemi wichrem czasu, czekam na czas pogody, a czerwień maków, złoty kolor zbóż i miniaturowe nieba chabrów dodają mi sił.

sobota, 14 lipca 2012

Plantacja Słońc




Zamykając nocą oczy poszukuję słońca. Marzę o cieple, które kojarzy mi się z radością i spokojem letnich dni. Z bzyczeniem pszczół i zapachem łąki. A kiedy zobaczyłem tą plantację słoneczników, nie mogłem otrząsnąć się z wrażenia, że to sen. Ale zastosowałem pewien fortel. Zrobiłem w tym śnie kilka zdjęć i… Udało się!!! Mogę podzielić się z Wami moimi sennymi wizjami o lecie, szczęściu i cieple…



A gdy powrócą dni przepełnione chmurami i deszcz ukryje łzy tęsknoty, małe Słońca ogrzeją serce i pozwolą przetrwać i odnaleźć ciepło w zimowej zamieci tęsknot…



niedziela, 8 lipca 2012

Wędrówką życie jest...

          Choć nie wiem co przyniesie jutro. Nie znam miejsc, które mnie przywitają i ludzi jakich spotkam, wiem, że warto wędrować, gdyż stojąc w miejscu, nigdy nie zobaczyłbym takiego miejsca jak to…


          Są miejsca, które śnią mi się czasem choć nigdy ich nie odwiedziłem. Są też miejsca, które odwiedzam, choć nigdy nie chciałem w nich się znaleźć. Są też takie, które raz odwiedziłem i pozostały w mojej pamięci. Dały moim myślom blask, mimo mroku przez jaki czasem muszę wędrować. Sprawiły, że w bezsilności odnajduję siłę, by nie stracić wiary, że warto żyć...