poniedziałek, 14 maja 2012

Strange day...


                The cure – z angielskiego lekarstwo. I takaż dla mnie zawsze była muzyka tego zespołu. Stała się lekarstwem na rzeczywistość, która była inna niż ta, jaką wymarzyłem. Początkowo muzyka niosła mnie w odległe miejsca. Pozwalała zapomnieć lub przezwyciężyć przeciwności. 
A potem Tomasz Beksiński, jakby słuchając moich próśb, wypowiadanych tylko w mojej myśli, w audycjach zaprezentował dyskografię The Cure, okraszając ten specjał tekstami przetłumaczonymi na język polski. „Strange Day” jest moim numerem jeden. A tekst… jak większość tekstów kapeli Roberta Smitha nie jest optymistyczny. Ale w jakiś osobliwy sposób czasem wyraża mnie. Żałuję, że ja nie potrafię tego tak doskonale ująć i zakamuflować słowami… I żałuję, że nie ma już wśród nas niedoścignionego Tomasza Beksińskiego, bo jego audycje, zwłaszcza "Trójka pod księżycem" pozwalały znaleźć się daleko od rzeczywistości, w świecie, gdzie niesiony magiczną muzyką, unoszony wibracją wyszukanych słów, odnajdowałem drogę do moich miejsc...


Osobliwy dzień – The Cure

Daj mi swoje oczy bym zobaczył niewidomego całującego twe dłonie.
Słyszę jak pali się słońce, a moja głowa rozpada się w proch.
Piasek.
Morze wzbiera.
Zamykam oczy.
Idę powoli wśród zatapiających mnie fal.
Odchodzę tego osobliwego dnia.
I śmieję się niesiony wiatrem, tańcząc na kamiennej plaży.
Wywołuję uśmiech na twarzach oczekujących na moją śmierć.
Jesteśmy tu znowu.
Słyszę nagły szept wód.
Moja głowa opada do tyłu.
Ściany walą się.
Niebo i wszystko eksploduje.
Przez chwilę utrzymany nad wodą , przypomniałem sobie piosenkę.
Impresja dźwięków.
A potem wszystko przepada, raz na zawsze, tego osobliwego dnia...

Tłumaczenie – mistrz Tomasz Beksiński



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że zechcieliście podzielić się ze mną swoimi spostrzeżeniami.